środa, 27 lipca 2016

Informacja - nie tak straszna, jak się wydaje ;)

Moi drodzy!

Nie przybywam z wiadomością, że zawieszam bądź porzucam bloga, co to, to nie! Zawiadamiam jedynie, że odtąd publikacje będą zamieszczane wyłącznie w serwisie wattpad.com - jest to zamknięta - myślę - bezpieczna strona i o wiele bardziej zżyłam się z nią niż z blogosferą. Nie sądzę, bym wyrządziła tą decyzją wielką krzywdę, ponieważ zainteresowanie blogiem było niewielkie. Nie usuwam strony - być może kiedyś tutaj wrócę, a na razie zostawiam Wam linki do mojego profilu oraz Wichrzycieli. Nie gryźcie! :3

1) https://www.wattpad.com/user/Adrialka
2) https://www.wattpad.com/myworks/76443459-wichrzyciele-dezerter

Trzymajcie się ciepło i z weną twórczą, moi mili!
Adrialka

czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział I: Grób pośród kwiatów

Wokoło rozciąga się kamienna pustynia. Czarne niebo, niczym tafla jeziora o północy, wydaje się być niekompletne. Gdzie podział się księżyc? Wieje porywisty wiatr. Pośrodku bezgranicznego pustkowia stoi dziewczyna w delikatnej jak pajęcza sieć sukience. Pod wpływem gwałtownego ruchu powietrza materiał tworzy z jej ciała kształt posągu. Bose stopy pokryte są krwawymi cięciami, ale nocna księżniczka nie czuje bólu. Fiołkowe oczy błyszczą niczym dwa błędne ogniki; złociste włosy spływają kaskadą na ramiona, unoszą się zaś podczas silniejszych podmuchów, tworząc jaśniejącą kopułę. Kąciki jej ust są skierowane ku górze, jak gdyby przed chwilą została uszczęśliwiona. Przez twarz przepływa niezmaterializowana fala spełnionych marzeń, skrywanych niegdyś głęboko w sercu.
Wtem nieskazitelnie czyste niebo przecina ogłuszający, ognisty piorun. Dziewczyna przewraca się na kamienie, raniąc sobie dłonie. Powoli unosi głowę i widzi przed sobą postać w jasnej pelerynie z lśniącym amuletem, którego rzemyk okręcony jest wokół mięsistych palców tajemniczej postaci. Księżniczka nie jest przerażona, jakby cały czas spodziewała się jej przybycia. Zjawa powoli odkrywa swoje oblicze. Okazuje się być starą kobietą o niezwykle pogodnej twarzy. Podaje dziewczynie swoją dłoń, nabiera powietrza, otwiera usta... i w tym momencie powala ją na ziemię mężczyzna bez jednego oka, który pojawił się całkowicie niezauważony.
Jak intruz.
♚♚♚
Liana uklękła przy porośniętym bluszczem nagrobku, na którym wyryto, jej zdaniem, najpiękniejsze imię pod słońcem: AURORA. Przez chwilę analizowała tęsknym wzrokiem każdą literę z osobna i choć robiła to codziennie, cały czas miała nadzieję, że wyczyta z tej lichej informacji coś więcej. Pragnęła wiedzieć cokolwiek. Datę urodzin. Wiek dziecka. Kolor włosów lub oczu. Powód, dla którego odeszło do świata umarłych.
Przyłożyła dłoń do kamiennej płyty i zamknęła oczy. Wyobraziła sobie małą dziewczynkę z mnóstwem jaśniutkich loczków na główce mrugającą zabawnie wachlarzem rzęs. Uśmiechała się do niej, zerkając z właściwą sobie ciekawością w błękitnych oczkach. Była ubrana w śnieżnobiałą sukieneczkę z najdroższego materiału z ozdobnym kołnierzykiem i pasem udekorowanym kilkoma różyczkami.
Kiedy Liana otworzyła oczy, obraz miała rozmazany. Łzy niebawem znalazły ujście, spływając po policzkach cienkimi strumyczkami. Ułożyła z dbałością zerwane w królewskim ogrodzie kwiaty w półkole na płycie grobu, przeżegnała się i odmówiła modlitwę, która wiele lat wcześniej stała się jej osobistym wyrazem szacunku wobec zmarłej siostry. Powierzając powtórny raz duszę zmarłej Bogu, w głowie zaświtała jej pewna myśl. Dlaczego nigdy nie odważyła się porozmawiać z nią bezpośrednio? Wypowiedzenie na głos wszystkich przykrości i smutków być może oczyściłoby duszę z niewytłumaczalnych wyrzutów sumienia. Po chwili słowa zaczęły samoistnie płynąć z ust dziewczyny:
Auroro, wiem, że mnie słyszysz; zawsze czuję twoją obecność. Każdego ranka budzi mnie myśl o tobie. Jak wyglądałaś? Ile miałaś lat? Dlaczego odeszłaś i zostawiłaś mnie samą? Od lat nie potrafię się pogodzić z losem, który nas rozdzielił. Gdzie się podziałaś? Dlaczego odebrano mi możliwość poznania ciebie, siostrzyczko? Widzę cię tylko w mojej wyobraźni jako małą dziewczynkę o jasnych włosach i błękitnych oczach, chociaż na pewno jesteś ode mnie starsza…
Liana po raz pierwszy przełamała nieśmiałość. Z pomocą ogromnej wiary w istnienie siostry w innym wymiarze wyrzuciła z siebie piętrzące się w nieskończoność żale w stosunku do milczących na temat Aurory rodziców. Pozwolili Lianie znać jedynie imię umarłej. Król i królowa zrobili ze śmierci pierworodnej córki wielką tajemnicę. Nie chcieli nikomu zdradzić powodu jej odejścia, wyglądu ani wieku, w jakim zasiliła grono aniołków. Dziewczyna tak wiele razy wertowała po kryjomu stare dokumenty ojca, zwracając szczególną uwagę na akty zgonów rodziny, a nawet poddanych, że niejednokrotnie przestawała wierzyć w istnienie Aurory kiedykolwiek, nie natknąwszy się na żadną wzmiankę o niej. Szybko zrozumiała, że nie ma wstępu do tej sprawy, a jakakolwiek materialna rzecz, która mogłaby poświadczyć egzystencję siostry, być może wcale nie istnieje. Dotarło do niej, że córka żyje jedynie głęboko w sercach rodziców i poza nimi nikt nie zrozumie bólu straty. Upływający czas pogłębiał jednak w sercu księżniczki pretensje, chociaż kochała rodziców jak nikogo innego i rzadko ważyła się sprzeciwić ich woli.
Skończywszy monologiczną rozmowę z siostrą, Liana postanowiła po raz ostatni poprosić rodziców o wyjawienie tajemnicy śmierci Aurory podczas podwieczorku.
♚♚♚
Liana dowiedziała się o Aurorze w bardzo oczywisty sposób. Będąc małą dziewczynką, bawiła się ze swoją ulubioną służącą w ogrodzie. Podczas zabawy w chowanego, między świeżo przyciętymi klombami w sercu roślinnego raju, ujrzała przedziwny dla niej obiekt — półokrągły pomnik z bogato zdobionym napisem, którego wtenczas nie potrafiła przeczytać. Czuła na przemian podniecenie i lęk, dumę i niepewność. Niedługo po odkryciu zawołała towarzyszkę, zdradzając swoją kryjówkę.
W oczach przyjaciółki ujrzała przerażenie. W pierwszym momencie pokojówka próbowała odciągnąć stamtąd małą księżniczkę, ale kiedy usłyszała niekończącą się lawinę pytań, odparła spokojnym tonem, że wszystko najlepiej wytłumaczą jej rodzice, po czym zaproponowała inną zabawę, z dala od grobowca. Mimo usilnych działań służącej, mających na celu odesłanie w niepamięć w umyśle Liany zaistniałego wydarzenia, sprawa nie dawała dziewczynce spokoju. Podświadomie żywiła przekonanie, że coś jest nie w porządku, a wspomnienie nagrobka rodziło w jej sercu niepokój.
Zmierzając w stronę sali jadalnej, czuła się dokładnie tak, jak kilka lat wcześniej, gdy dowiedziała się, że Aurora była jej siostrą. Przez całą drogę było jej słabo i pocierała nerwowo dłonie, jakby to miało jej dodać odwagi. Nim gwardziści otworzyli drzwi prowadzące do właściwej komnaty, wyprostowała plecy i uniosła dumnie głowę.
Król siedział w szczycie stołu, królowa zaś zajmowała miejsce po jego prawej stronie. Oboje byli ubrani w mniej oficjalne stroje — ojciec Liany miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie, a matka delikatną fiołkową sukienkę na krótki rękaw. Kiedy Liana weszła do jadalni, unieśli głowy, posyłając jej ciepłe spojrzenia. Dziewczyna zajęła najbliższe wolne miejsce.
Widzę, że kucharki się postarały — stwierdziła, spojrzawszy na tacę pełną czekoladowych rogalików. — Smakuje wam? — Głos jej drżał, co nie umknęło uwadze Joanny.
Jak zawsze, kochanie. — Spojrzała na córkę przenikliwie. — Co dzisiaj robiłaś?
Dzień jak co dzień; rano miałam lekcję śpiewu i lekcję gry na fortepianie, studiowałam geografię sąsiednich królestw, a później czytałam nowe tomiki poezji, które ostatnio podarował mi hrabia Pourbaix. Odwiedziłam też grób Aurory…
Na dźwięk imienia zmarłej córki król poruszył się niespokojnie na krześle, a jego usta wykrzywiły się w niezadowoleniu.
— Powinnaś zmodyfikować swój harmonogram dnia. Aktualny nie pozwala ci się wystarczająco rozwijać.
Dziewczyna przypuszczała, że ojciec próbuje zmienić temat.
Co mam przez to rozumieć?
Tym razem matka przejęła inicjatywę.
Być może ten pomysł ci się nie spodoba, ale pomyśleliśmy, że powinnaś ponownie pójść na kurs jazdy konnej. Taka umiejętność przyda się, kiedy będziesz już żoną hrabiego. Wiesz, jak bardzo kocha te zwierzęta.
Tak, oczywiście, macie rację — odparła posłusznie, choć wcale nie chciała się zgodzić, ale nie pozwoliła, by zostało to zauważone.
Rodzice spojrzeli po sobie w zdumieniu. Wciąż mieli w pamięci obraz siedmioletniej Liany, która podczas nauki jazdy spadła z konia, omal nie zostając poturbowaną. Dziewczyna od tamtej pory nosiła w sobie uraz do wierzchowców, bała się nawet na nie patrzeć, toteż taka odpowiedź była na pary królewskiej nie lada zaskoczeniem.
Czyli już nie boisz się koni? — spytał ojciec.
Liana westchnęła.
Nie w tym rzecz. Po prostu... ufam wam.
Henryku, sam powiedz, czy…
Księżniczka nie dała im jednak dokończyć wymiany zdań.
I mam nadzieję, że wy również mi ufacie. — Patrzyła raz na matkę, raz na ojca. Dłonie miała przepocone, a dolna warga drżała.
Joanna potarła niepewnie policzek i zmarszczyła brwi. Wyglądała tak, jakby spodziewała się usłyszeć coś złego.
Oczywiście, że ci ufamy.
Więc opowiedzcie mi o Aurorze. Wydaje mi się, że jestem już na tyle dojrzała, iż mogę wysłuchać tej historii.
Żądanie Liany spotkało się z nienawistnym spojrzeniem króla. Serce podskoczyło jej w piersi — ojciec nigdy wcześniej nie patrzył na nią w ten sposób. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała ze zwiększoną częstotliwością, jak gdyby przed chwilą przebiegł długi dystans. Poczuła się wobec niego maleńka niczym okruszek czekoladowego rogalika leżący na podłodze; nie spuszczała wzroku z jego twarzy, jakby to miało uchronić ją przed gniewem i kłótnią.
Joanno, niech ona stąd wyjdzie. — Henryk spojrzał na żonę w tak samo wrogi sposób.
Królowa zbladła i bez chwili zastanowienia powiedziała:
Liliano, pójdź do swojej komnaty.
Zawsze posłuszna aż do przesady, nienaganna córka wypełniająca wszelkie polecenia. Ale dzisiaj nie potrafię.
Dziewczyna nie drgnęła; nie pozwoliła nawet łzom wydostać się spod powiek.
Tato, proszę cię…
Joanna nakryła pięść męża dłonią.
Wyobrażam sobie, że to, co się wydarzyło, to najgorsza tragedia w waszym życiu — tym razem kilka mimowolnie uwolnionych łez spłynęło po jej policzkach — ale nie rozumiem, dlaczego nie chcecie mi opowiedzieć o jej życiu, jak wyglądała, w co lubiła się bawić…
Król wyrwał dłoń z uścisku żony i oparłszy łokcie na stole, ukrył twarz w dłoniach. Królowa, choć zaparcie się broniła, w końcu rozpłakała się, spuściwszy głowę.
Zawsze byłam posłuszna waszej woli, zawsze. Ale teraz nie potrafię. Skoro w ogóle dowiedziałam się o jej istnieniu, mam prawo…
W tym momencie mężczyzna, ku przerażeniu żony i córki, gwałtownie podniósł się z krzesła i uderzył pięścią w stół. Miał czerwoną twarz – Liliana nie wiedziała czy bardziej z powodu rozpaczy, czy gniewu. Nieoczekiwanie chwycił siedzącą dziewczynę za ramiona i zaczął nią potrząsać.
Nie! Zrozumiałaś? Nie masz prawa wiedzieć!!!
Księżniczka zobaczyła jego przekrwione oczy i natychmiast spuściła wzrok. Po chwili ojciec puścił ją i ciężkim, władczym krokiem skierował się w stronę wyjścia z jadalni. Gdy opuścił pomieszczenie, Liana usłyszała huczący głos mężczyzny dobiegający z korytarza:
I nigdy się nie dowiesz!
Spojrzała na matkę, która, zapłakana i blada, patrzyła tępo w blat stołu, przyciskając mocno do piersi własną pięść.
Wtem Liliana poczuła nieodpartą chęć skopania czegokolwiek. Po chwili zerwała się z krzesła i bez słowa wybiegła z komnaty.
♚♚♚
Nazbyt rozpędzony powóz królewski gwałtownie podskoczył na wertepie i właśnie w tamtej chwili księżniczka się obudziła. Nim zdołała szeroko otworzyć oczy, oślepił ją blask zachodzącego słońca, który w postaci pojedynczych promieni, wdarł się przez otwór okienny do środka pojazdu. Liana odniosła wrażenie, że jej głowa jest cięższa niż zazwyczaj. Wydawało jej się, że ma całkiem spuchniętą twarz i ogromne worki pod oczami, jakoby nie spała którąś noc z rzędu. Poczuła, że materiał błękitnej sukienki przykleił się do jej wilgotnych pleców. W pierwszym momencie omal nie dostała palpitacji serca, ponieważ nie pamiętała, w jaki sposób została doprowadzona do takiego stanu. Prędko jednak przypomniała sobie o strasznej kłótni z ojcem podczas podwieczorku, po której postanowiła wybrać się na samotną przejażdżkę do pobliskiego miasteczka Valadileine, i powróciły do niej nieprzyjemne emocje. Na policzkach ponownie zagościły łzy.
Przed oczyma cały czas miała przyprawiający o dreszcze wyraz twarzy ojca i jego słowa, które, słyszane gdzieś w odmętach umysłu, kąsały dziewczynę niczym jadowite węże. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie ani nie doświadczyła tak agresywnej reakcji z jego strony. Ojciec od zawsze traktował ją tak, jakby była najdroższym skarbem, jedynym oczkiem w głowie, nigdy nie pozwolił nikomu podnieść na nią ręki. Tymczasem jeden sprzeciw dziewczyny kosztował wszystkich niezapomnianą awanturę. Nadal nie mogła pojąć, dlaczego rodzice nie chcą wspominać o starszej córce. Co takiego się wtedy wydarzyło? Co tak strasznego, że chronią młodszą przed prawdą? W jaki sposób umarła Aurora?
Kareta ponownie podskoczyła na wyboistej drodze. Ku swojemu zdumieniu, Liana zorientowała się, że krajobraz za oknem przesuwa się w nadzwyczaj szybkim tempie. Gdzie tak bardzo spieszyło się Jakubowi – ulubionemu woźnicy, który w okresie jej wczesnego dzieciństwa, pozwalał dosiadać się jak konia?
Nagle uwagę księżniczki przyciągnął mały, zwinny słowik, który podążał za karetą, wyćwierkując wesoły repertuar. Niespodziewanie przysiadł na rancie okna.
Skąd w tym drobniutkim ciałku znalazło się tyle siły?
Ptaszek zaczął przyglądać się dziewczynie z ciekawością. Ten widok stał się impulsem. Na moment popuściła wodze fantazji i uwolniła swój artystyczny zmysł. Poczuła, jak gdyby spełnił się w rzeczywistości, wykreowany w romantycznym wierszu, pochodzącym z tomiku, który dostała w prezencie od narzeczonego, obraz rozmowy zakochanej panny z uroczą ptaszyną. Wyobraziła sobie, że to zwierzęciu wyznaje głęboko skrywane uczucia do bezimiennego hrabiego o jasnych, poskręcanych w loczki włosach i zielonkawych oczach, który podczas ostatniego wyimaginowanego balu, trzymał ją w swoich ramionach, wirując między elegancko ubranymi parami. Mimo panującego wokół kunsztu i emocji tylko od nich biło światło płomiennej miłości wyrażonej w kilku zetknięciach palców, przelotnych spojrzeniach, przypadkowym muśnięciu warg i przyśpieszonym oddechu.
Wtem słowik poderwał się do lotu, przerywając liryczne uniesienie Liany. Skierował się w przeciwnym kierunku, w stronę majaczącego w oddali zamku na wzgórzu.
Nie od razu zrozumiała, co sprawiło, że zamarła w bezruchu.
Zasnęłaś? — usłyszała męski, nieznany jej głos. Dochodził z kozła na przodzie karety. — Zawsze taka gadatliwa, a dzisiaj…
Nie, zastanawiam się, czy Julian zdaje sobie sprawę z tego, jaki gotuje nam los.
Ten z kolei, również całkowicie obcy księżniczce, należał do kobiety.
Liana powtórnie spojrzała przez okno. Powóz zbliżał się do lasu. Ku swojemu przerażeniu, rozpoznała w nim ten odległy zakątek Darcynii, do którego w dzieciństwie marzyła się wybrać na przekór rodzicom i całej służbie opowiadającej o tajemniczym lesie jako o przeklętym miejscu. Serce biło jej w piersi jak oszalałe, czuła wściekle pulsującą krew w skroniach. Żołądek miała całkowicie ściśnięty, a na czoło wystąpiły kropelki potu.
To nie była dróżka do miasteczka Valadileine. A woźnicą z całą pewnością nie był dobroduszny Jakub.
*
Witam wszystkich!
Nie zamierzam w tym miejscu szeroko się przedstawiać i wciskać na siłę informacji o mojej osobie. Przede wszystkim chciałabym podziękować każdemu, kto dotąd dotarł. Mile widziane są wszelkie opinie - każda da mi jakąś naukę na przyszłość. Jeśli zauważyłeś/łaś jakikolwiek błąd, będę wdzięczna za wskazanie. Nigdy nie zamieszczam tekstu bez kilkakrotnego sprawdzenia, ale mimo wszystko jestem tylko człowiekiem ;) 
Powieść będzie pisana regularnie, ale niezbyt szybko. Wolę zadbać o wygląd i przekaz rozdziału niż urządzać wyścig z czasem. 
Życzę miłej dalszej lektury już wkrótce!
Klara